środa, 19 lutego 2014

Rozdział IV

             Zatrzymali się przed wielkim murem, wysokim na około dziesięć stóp. Widać było, że był bardzo stary i stoczono pod nim wiele bitew. Jechali wzdłuż muru aż dotarli do wielkiej bramy, przy której stało czterech strażników. Gdy zobaczyli jeźdźców skrzyżowali swoje miecze. Mistrz podjechał do jednego z nich i dał mu list, którego wcześniej kazał strzec Elenie. Po przeczytaniu listu strażnik spojrzał na Elenę, a zaraz potem na Mistrza. Bez słowa rozkazał reszcie rycerzy schować swoje miecze i przepuścić  jeźdźców.
            Jechali brukowaną uliczką, która co chwila rozgałęziała się na inne mniejsze, a w głębi każdej z nich stały blisko siebie ustawione domy. W całym mieście pełno było bazarów, a przy każdym z nich stało co najmniej dziesięciu ludzi.
            Elena brała głębokie wdechy, nadal nie wiedziała do końca co tutaj robi. Spoglądała nerwowo na ludzi jakby mieli ją zaraz zaatakować. Ściskała lejce tak mocno, że jej dłonie zaczęły się lekko pocić. Miała zostać królową, tylko, że nie czuła się jak królowa. Nie wiedziała czy da radę sama decydować za wszystkich. Do tej pory sama ledwo radziła sobie z własnymi problemami. Na dodatek nic nie wiedziała ani o tym mieście ani o poprzedniej królowej.
Gdy minęli plac, na którym znajdowała się studnia i podest, Elena dostrzegła zamek. Był większy od tego w którym do tej pory mieszkała. Wierze pokryte były czerwoną cegłą, a na szczycie każdej z nich wisiała czarna chorągiew. Całe miasto było pogrążone jeszcze w żałobie po poprzedniej królowej. Spojrzała na Mistrza, ten jak zwykle jechał z kapturem zarzuconym na głowę tak, że ledwo mogła dostrzec choć kawałek jego twarzy. Widziała, że był zmęczony, chociaż ani razu tego nie powiedział. Nie dowiedziała się także co się stało z ludźmi, którzy śledzili ich w lesie.
            Przy bramie do zamku stali strażnicy, a obok nich ubrany w brązową płachtę mężczyzna. Jego lekko falowane włosy sięgały mu do ramion, a twarz pokryta była kilkudniowym zarostem. Rękę opartą miał na rękojeści wystającego z pod płaszcza miecza. Był mniej więcej w wieku Mistrza, chociaż sama nie wiedziała ile on dokładnie ma lat.
- Mieliście dotrzeć wczoraj, co was zatrzymało? – spytał się, lecz nie czekał na odpowiedź – Nie ważne, cieszę się, że już jesteście. Eleno, przedstawiam ci Risę i Terris, będą twoimi służącymi – mówiąc to wskazał ręką w stronę dwóch kobiet, których wcześniej Elena nie dostrzegła. Obie były szczupłe, miały brązowe włosy upięte na boku. Na ich twarzach można było dostrzec pojedyncze zmarszczki, a na głowie kilka siwych włosów. Ich stroje były lekko podarte i brudne u spodu. Widząc Elenę uśmiechnęły się lekko i ukłoniły się. Elena odwzajemniła gest, pochylając delikatnie głowę. Nigdy nie lubiła gdy ktoś się przed nią kłaniał, nie czuła się na tyle ważna aby ktokolwiek musiał to robić.  W końcu nie wywodziła się ze szlachetnego rodu jak większość władców i ważnych ludzi.
Elena poszła za kobietami do zamku. Było w nim dość chłodno, w porównaniu do wysokiej temperatury panującej na zewnątrz. Szła przez wielkie korytarze, a w oddali słyszała głosy swojego Mistrza rozmawiającego z jakimiś mężczyznami. Przez całą drogę starała się domyśleć, która z kobiet to Risa a która Terris. Obie były bardzo podobne, w takim stopniu, że można by je nazwać bliźniaczkami. 
Po pewnym czasie kobiety zatrzymały się przez wielkimi drzwiami, a jedna z nich uchyliła je lekko.
- W pokoju jest nowa szata oraz gorąca woda. W czym możemy jeszcze służyć? – zapytała jedna z kobiet. Trzymając głowę nisko schyloną.
- Dziękuję, poradzę sobie – odpowiedziała, chciała jak najprędzej położyć się w wygodnym łóżku i zasnąć.
            Obie kobiety odeszły, a Elena wbiegła do komnaty, zamykając za sobą drzwi. Nie zdążyła się nawet rozejrzeć po pokoju od razu wskoczyła na łóżko i zatopiła się w białej pościeli, gdy odwracała się na drugi bok poczuła w kieszeni płaszcza kawałek papieru. Był to list, który dostała od królowej. Postanowiła go przeczytać, z nadzieją, że dowie się czegoś nowego.
          
            Jeśli czytasz ten list to pewnie jesteś jeszcze w drodze lub dotarłaś już na miejsce. Wolałabym żebyś została ze mną w  zamku na zawsze. Przez ten czas, który spędziłyśmy razem zdążyłam pokochać cię jak córkę, której nigdy nie miałam. Wierzę, że jako królowa będziesz równie dobra jak wojowniczka. Nie możemy zbyt wiele pisać. Ostatnio najeźdźcy przechwytują większość listów. Kiedy zasiądziesz na tronie ufaj tylko sobie i nie rozstawaj się z mieczem. W zamku nie jest już tak bezpiecznie jak kiedyś, łowcy nie bez powodu zabili poprzednią królową. Trzymaj się blisko Mistrza on Ci pomoże w każdej sytuacji.
Wierzę, że dasz sobie radę. Niedługo wyślę do Ciebie resztę Twoich rzeczy. Spotkamy się na koronacji.


Elena odwróciła kartkę na drugą stronę z nadzieją, że Królowa napisała coś więcej. Jednak dalej nic nie było. Dziewczyna poczuła pustkę. Ufaj tylko sobie, w zamku nie jest już bezpiecznie. Usnęła. Śniła o swojej rodzinie, widziała tą samą scenę, którą przeżyła kilka lat temu, kiedy ostatni raz widziała swoich rodziców. Tej nocy nie wypoczęła tak jak chciała, sen był za bardzo realistyczny. 

* * * 

Zero weny! Chociaż są ferie, więc może coś nowego powstanie niedługo.
Dajcie znać jak wam się podoba i co sądzicie o muzyce (czy pasuje).
Napiszcie też czy chcielibyście aby powstała podstrona BOHATEROWIE, w której opisałabym każdego bohatera i dodała jak ich sobie wyobrażam (z moimi rysunkami i zdjęciami).
Rozdział dedykuję anonimowi, który tak bardzo czekał na nowy rozdział :) Mam nadzieję, że nie zawiodłam. 

Obserwatorzy